Odkąd kanadyjski raper Drake dekadę temu ukuł frazę YOLO („żyje się tylko raz”), stała ona się okrzykiem bojowym wielu młodych ryzykantów racjonalizujących posunięcie, które inni mogliby uznać za zbyt pochopne. W ciągu ostatniego półtora roku ta mantra stała się sposobem na życie, a nawet słyszymy, że mówi się o „ekonomii YOLO”. Mówiąc najprościej, zjawisko to odnosi się do zwiększonej gotowości osób w wieku pod i nieco po trzydziestce do porzucenia dobrze płatnych, ale wysysających duszę zawodów i podążenia za głosem serca. Może to być tak proste, jak zrobienie kroku w dół po szczeblach kariery w zamian za więcej czasu z bliskimi lub tak ekstremalne, jak całkowite porzucenie pracy, aby założyć firmę lub skupić się na projekcie wynikającym z osobistej pasji.
O co więc chodzi w ekonomii YOLO?
Implikacje tej nowej perspektywy ekonomicznej są dalekosiężne i prawdopodobnie będą się utrzymywać jeszcze długo po powrocie do „starej normy”. W miarę jak coraz więcej osób zaczyna wykorzystywać oszczędności, które udało im się zgromadzić w okresie ograniczenia wolności przemieszczania się, aby założyć firmę lub podjąć dorywczą pracę na pełen etat, ma to potencjał do stworzenia prawdziwego wzrostu gospodarczego, znacznie przewyższającego wszystko, co mógłby osiągnąć jakikolwiek program skupu aktywów przez bank centralny. Naturalnie, wiele z tych przedsięwzięć spełznie na niczym, a ich inicjatorzy wrócą w przyszłym roku do codziennej harówki. Mimo to, masowe odrzucenie pracy od 9 do 17 wystarczyło, by zmusić niektóre prestiżowe firmy do zaoferowania dodatkowych przywilejów, takich jak elastyczne godziny pracy, dodatki za styl życia i dodatkowe urlopy — wszystko w nadziei, że uda się odwieść pracowników od porzucenia etatu. Tak radykalne zmiany w organizacji pracy będą praktycznie niemożliwe do odwrócenia, a więc spuścizna ekonomii YOLO jest praktycznie zapewniona w przewidywalnej przyszłości.
Gdzie wkraczają rynki finansowe
Dla tych milenialsów, którzy nie mają własnego pomysłu na biznes lub pobocznej działalności, handel i inwestowanie okazały się lukratywną i dostępną metodą wkroczenia w epokę YOLO w ciągu ostatniego roku. Wraz z gwałtownym wzrostem oszczędności w obliczu niemal całkowitego zamknięcia branży usługowej i wprowadzenia rządowych czeków stymulacyjnych, krach giełdowy naprawdę nie mógł nadejść w lepszym momencie dla nowej rasy inwestorów-milenialsów. I choć obecnie znajdujemy się na nowych maksimach wszech czasów, wielu analityków uważa, że na rynkach wciąż istnieją możliwości, które można wykorzystać. Najważniejszym jednak przesłaniem tych czasów — takim, które popiera czołowy broker finansowy Libertex — jest to, że inwestowania nie należy podejmować pochopnie; powinno ono być raczej środkiem do jasnego, dobrze przemyślanego celu. Jest to trudne, ponieważ hasło YOLO było zazwyczaj używane jako uzasadnienie dla wszelkiego rodzaju nieprzemyślanych działań. Jeśli jednak naprawdę zastosujemy ideę kryjącą się za tym hasłem, „żyje się tylko raz”, można je zinterpretować jako niepozwalanie, aby strach przed porażką powstrzymywał Cię przed podjęciem decyzji zmieniającej życie, o której wiesz, że jest dla Ciebie właściwa.
Handluj z głową w Libertex
Filozofia ta, nazwana przez Libertex „Handluj z głową”, zachęca do traktowania rynków finansowych jako narzędzia realizacji pragnień serca. Najpierw jednak musisz określić, co dla Ciebie znaczy „z głową”. Może chodzić po prostu o więcej pieniędzy, o więcej czasu spędzanego w domu z rodziną albo o wolność robienia tego, co kochasz, więcej życia i mniej pracy. Kiedy masz już określony cel końcowy w głowie, możesz zacząć dostosowywać swoje podejście do inwestowania, aby ułatwić sobie realizację tych marzeń. Na początku może się to wydawać nieco zniechęcające, ale określenie, co chcesz uzyskać z handlu lub inwestowania, znacznie ułatwia trzymanie się kursu i konkretną ocenę sukcesu.